Kiedy przed okresem Świąt Bożego Narodzenia do naszych przyjaciół, znajomych, fanów i współpracowników wysyłaliśmy życzenia z elektroniczną kartką pt. „Każdy być może gwiazd-architektem”, nie brałem pod uwagę konsekwencji czy możliwego ciągu dalszego.
Tymczasem okazuje się, że nasza koncepcja potencjału pełnej samowystarczalności wyrażona hasłem „sam ją sobie wyrenderuję” znajduje pewną kontynuację już w tym numerze Z:A. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dokładnie o tym pisze w swoim felietonie arch. Piotr Glegoła, że niemalże o tym samym mówią autorzy poprzemysłowych rewitalizacji – bohaterowie tekstu „Rewolucje poprzemysłowe...”, a także arch. Sławomir Żak cytujący słowa śp. prof. Zygmunta Baumana o kruchości relacji, zaniku odpowiedzialności i zobowiązaniach dla frajerów.
W dodatku wszystko co każdy z nas robi, powinno się dziać szybko lub jeszcze szybciej, rozszerzać na wszelkie inne możliwe obszary i zwięźle prezentować oraz błyskawicznie komunikować – najlepiej w formie ćwierknięć o objętości do 140 znaków...
Intrygująco te wszystkie symptomy współczesnego (braku) czasu przedstawił podczas okolicznościowej konferencji „Mikołaj dla managera” językoznawca Tomasz Piekot. „Najlepszy tweet napisał dawno temu Juliusz Cezar. Gorsze, że ktoś go źle przetłumaczył. »Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem« bardziej przypomina dreptanie przed toi toiem niż brutalnie wygraną bitwę” – tłumaczył specjalista od komunikacji. By zwerbalizować
różnicę, żartem zaproponował wersję: wpadłem, zerkłem, je...łem. Brzmi i współcześnie,
i prosto, nieprawdaż?
Oczywiście nikt – ani dr Piekot, ani my – nie namawia do stosowania akurat tej
niecenzuralnej wersji słynnego cytatu. Trudno jednak ukryć, że w redakcji Z:A
zastanawialiśmy się po tym wykładzie, czy w aż tak „wojskowej” formule realne byłoby realizowanie specjalistycznego czasopisma? I czy kiedyś przyjdzie taki czas...
Tymczasem, nadal w normalnym wydaniu, gdzie sporo tekstów i wiele słów,
oddajemy celem lektury Z:A_#53.
Sebastian Osowski
redaktor naczelny Z:A

|