Francuz i architekt na stałe prowadzący pracownię nad Wisłą... Dolary przeciwko orzechom, że większość zainteresowanych marzyłaby raczej o kierunku odwrotnym.
> Mieszkam i pracuję w Polsce już od 15 lat. Ostatni rok studiów zrobiłem na WA Politechniki Warszawskiej, obroniłem się we Francji z polskim promotorem i wróciłem do Warszawy. Dlaczego? Bo tutaj widziałem większe szanse rozwoju. W Warszawie jest dużo do zrobienia, na każdym kroku widać możliwości zarówno dla nowej architektury, jak i renowacji starych budynków. Z jednej strony w tym mieście wciąż panuje swego rodzaju chaos, a z drugiej są pieniądze i chęć, żeby iść do przodu.
We Francji jako architekt nie widział pan dla siebie takich możliwości?
> We Francji młody architekt nie ma szans na samodzielne „wbicie” się na rynek. Tam system jest już tak dobrze zorganizowany, że w całości opanowany przez funkcjonujące na nim pracownie. Młody człowiek musi więc zaczynać od rysowania u doświadczonego architekta i zwykle przez wiele lat zajmować się tam różnymi projektami, mając w perspektywie ewentualne przejęcie danej pracowni lub zostanie w niej partnerem. Rzadko zdarza się, że ktoś buduje kontakty i zaczyna pracę na własny rachunek. Co więcej, we Francji od jakiegoś czasu panuje raczej niewesoła atmosfera i ludzie nie mają takich ambicji do rozwoju. W Polsce każdy, kto ma jakiś pomysł, może otworzyć własną działalność. I to jest naprawdę możliwe do zrealizowania.
Pan postanowił wspólnie z kolegami założyć własną firmę. Nie jest to jednak typowa pracownia architektoniczna.
> Bezpośrednio po studiach pracowałem w warszawskich biurach architektonicznych, u Bulandy i Muchy oraz u Stanisława Fiszera. Szybko podjąłem decyzję, żeby zająć się własnymi projektami. Od innych pracowni architektonicznych różnimy się tym, że zajmujemy się własnymi inwestycjami, rzadko robimy projekt dla zewnętrznych zamawiających.
Zaczęło się od kamienicy na Pradze, w której zamieszkał pan razem z przyjaciółmi…
> Tak, najpierw nabyliśmy niewielką kamienicę na ulicy Nieporęckiej, niedaleko dawnej wytwórni wódek Koneser. I wprowadziliśmy się tam jako grupa osób, które lubią tego typu projekty i budynki. Od tego czasu współpracujemy przy realizowaniu kolejnych inwestycji – każdy z nas ma swoją specjalizację – architektura, wnętrza i meblarstwo, PR, kreowanie przestrzeni użytkowych… Na Nieporęckiej przeprowadziliśmy renowację, zbudowaliśmy windę. Staraliśmy się też rozwiązać problemy socjalne, między innymi organizując mieszkania zastępcze dla lokatorów komunalnych oraz integrując nowych mieszkańców z mieszkańcami sąsiednich kamienic.
Potem zabraliśmy się do budowy budynku obok – wąskiej plomby z jedną klatką schodową, windą, nowoczesnym systemem parkingowym. Następnie, kilka kamienic dalej, wznieśliśmy kolejną plombę, gdzie zbudowaliśmy dwadzieścia kilka mieszkań. Równolegle prowadziliśmy też trudną renowację historycznego budynku na Stalowej. Mieliśmy tam do czynienia ze stropami drewnianymi, które remontowaliśmy od dołu, zachowując podłogi drewniane – to była specyficzna praca i bardzo dobre doświadczenie. Postawiliśmy też duży budynek mieszkalny na wzór historycznej stodoły na Mazurach. I kilka innych mniejszych realizacji mieszkaniowych.
Obecnie prowadzimy renowację kamienicy w Śródmieściu na ul. Nowogrodzkiej, tu gdzie się spotykamy. Jak pani widzi, to duży, ładny budynek, w dobrym stanie technicznym. Generalnie zajmujemy się mieszkaniami oraz ich otoczeniem, ewentualnie wprowadzając na parterze usługi spójne z atmosferą budynku.
(...)
To nie jest pełna treść artykułu. Jak przeczytać całość? Patrz poniżej.
|